Być menadżerką z ADHD. Moja diagnoza i sposoby na codzienną pracę.
Jestem menadżerką UX Teamu i mam ADHD, które trochę mi przeszkadza, a trochę pomaga. Krótko opisałam swoją drogę do diagnozy i codzienne sposoby, które pomagają mi w pracy menadżerki.
Czym jest ADHD?
Bardzo krótka definicja.
ADHD (od ang. attention deficit hyperactivity disorder) - czyli zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi, zespół nadpobudliwości psychoruchowej z brakiem koncentracji uwagi, w klasyfikacji ICD-10 jako zaburzenia hiperkinetyczne – zespół neurorozwojowych zaburzeń psychicznych objawiający się znacznymi problemami z funkcjami wykonawczymi, powodujący niewspółmierne do wieku dotkniętej nimi osoby deficyty uwagi, hiperaktywność, nadpobudliwość ruchową lub impulsywność. Tak opisuje ADHD Wikipedia.
Choć zdecydowanie lepiej moim zdaniem o ADHD pisze Jenara Nerenberg, szczególnie kiedy myślę o ADHD u kobiet. W książce "Neuroróżnorodne" podkreśla ona, że "ADHD nie polega na deficycie uwagi, ale na trudnościach w regulowaniu uwagi zgodnie z wolą bądź na zawołanie. Osoby z ADHD często skupiają za dużo uwagi - tylko, że nie w momentach i sytuacjach społecznie akceptowanych w naszych bardzo uregulowanych i ustrukturyzowanych społeczeństwach".
W dużym uproszczeniu, ale bardzo trafnie, ADHD obrazuje też ta prosta grafika Doni Donovan, wskazująca na typowy dla osób z ADHD "brak umiejętności wykrycia, że zbliżają się do granicy przestymulowania" bodźcami z zewnątrz. Przy jednoczesnych trudnościach w regulacji sensorycznej, występują też problemy z regulacją emocjonalną, co może prowadzić w efekcie do załamania lub wypalenia.
Świetny artykuł o ADHD opublikował też niedawno Piotr Migdał, w którym tłumaczy czym ADHD jest i z czym się wiąże. Przeczytasz go na Medium.com. Zachęcam bardzo! A teraz przechodzę już do mojej historii.
Moja droga do diagnozy
Czyli ten fragment możesz pominąć jeżeli nie interesuje Cię story of my life.
W latach 90-tych w Polsce, kiedy moi rodzice samodzielnie postawili hipotezę ADHD swojej starszej córce - czyli mnie - właściwie wszyscy pedagodzy patrzyli na nich jak na kosmitów. “Przecież ona nie skacze po ścianach, więc nie ma mowy
o ADHD” słyszeli. Pomimo tego, że nie udało im się oficjalnie zdobyć potwierdzenia, wiedzieli swoje. I ten ich upór to było duże moje szczęście. Rodzice pomagali mi od najmłodszych lat wypracować strategie wspierające koncentrację
i organizację. Dbali też o to, żebym mogła być sobą bez poczucia odmienności. Zapewniali zajęcia w czasie wolnym, które korespondowały z moimi potrzebami zmiennych wrażeń i doświadczeń, ale też - kiedy tego potrzebowałam - pozwalali zamknąć się w pokoju i w samotności odpoczywać od świata.
Checklisty pokazała mi chyba mama. Robiłam je zanim jeszcze umiałam porządnie pisać i zanim dowiedziałam się, że to, co robię ma swoją nazwę. Korzystałam
z checklist przez całą szkołę podstawową, gimnazjum, liceum i studia. Korzystam
z nich rownież teraz. Są moim drogowskazem i pomagają nadawać strukturę mojej rzeczywistości.
Jak już wspominałam, rodzice wspierali moje wybory nawet jeżeli nie były one zgodne z powszechnymi wyborami większości dzieci i rodziców. No i tak zamiast "dobrego" gimnazjum i liceum, po szkole podstawowej wybrałam sześcioletnią szkołę plastyczną. Spędziłam w niej większość czasu rzeźbiąc, robiąc zdjęcia i tworząc grafiki. To co mnie najbardziej interesowało, to wykorzystanie technologii do tworzenia sztuki i interakcja człowieka ze sztuką. Szkoła plastyczna to było idealne rozwiązanie dla mnie. Dużo się działo, miałam swobodę kreatywną i w tej szkole nie czułam się tak bardzo “inna”. Tam wszyscy byli różnorodni i to było ok. No dobra, może nigdy nie nauczyłam się porządnie matematyki, chemii czy fizyki. Ale to też było ok zarówno dla mnie jak i dla moich rodziców. Skupiali się na tym, żebym rozwijała swoje talenty i mocne strony, stawała się wyjątkowo dobra właśnie w tych obszarach, które lubię. Reszta nie miała dużego znaczenia.
Po szkole plastycznej wszyscy moi koledzy i koleżanki z klasy wybierali kierunki artystyczne. A ja zdecydowałam się na studia socjologiczne. Czułam, że albo będę mierną artystką nieszczęśliwie zamkniętą w pracowni albo wybitną socjolożką
i badaczką, odkrywającą zupełnie nowe rejony ale wykorzystującą swoją dotychczasową wiedzę. Zdecydowałam się na socjologię kultury i cóż... miałam racje, to był dobry wybór.
Na studiach miałam ogromne szczęście do mentorek. Realizowałam dużo badań terenowych i skupiłam się na badaniach jakościowych bo najbardziej interesowało mnie to wchodzenie głęboko w ludzkie przeżycia. Fascynowało mnie to jak ludzie radzą sobie z różnymi aspektami swojego życia. Realizowane badania nauczyły mnie takich prostych (ale ważnych!) rzeczy jak nie przerywanie rozmówcy, okazywanie człowiekowi uwagi i zainteresowania, szybkiej analizy i wyciągania wniosków. Nauczyły mnie też radzić sobie z problemami logistycznymi i szybko podejmować decyzje.
Te wszystkie doświadczenia z lat szkolnych i umiejętności zdobyte na studiach pozwoliły mi z dużą łatwością wejść w badania UX. Pchnęła mnie tam ciekawość, jak wszędzie wcześniej. No i potrzeba tego, żeby się działo coś nowego. Wkręciłam się bardzo i szybko okazało się, że w badania UX to ja umiem dobrze. A nawet bardzo dobrze. Szybko się rozwijałam. Firmy zmieniałam co 1,5 roku, ucząc się szybko nowych rzeczy w każdym z miejsc, poznając ludzi - było dynamicznie
i intensywnie. Agencje, banki, startupy.
Niecałe cztery lata temu trafiłam do dużej międzynarodowej firmy, w której jest tyle wyzwań i tak bardzo wspierające otoczenie, że nie szukam dalej. Daje sobie czas na podnoszenie jakości swojej pracy i lepsze poznawanie siebie. Zrobiło się na swój sposób spokojniej (choć pracy i zadań jest dużo!). Jednak wiele uporczywych, codziennych problemów i wyzwań nie minęło. A ponieważ zrobiła mi się przestrzeń, to postanowiłam, że wykorzystam ją, żeby sprawdzić czy rodzice mieli rację. Zdecydowałam się na proces diagnozy. Okazało się, że mam ADHD. Wszystkie kropki się połączyły, a ja zrozumiałam ile miałam wcześniej szczęścia mając wspierających ludzi dookoła. Zrozumiałam też, że teraz sama chcę być takim wsparciem dla osób, z którymi pracuje, które uczę i spotykam, bez względu na to kim są, skąd przychodzą, z czym się mierzą i jaki mają na siebie plan.
Jak to jest być menadżerką mając ADHD?
Czyli moje sposoby na rzeczywistość i na samą siebie.
Diagnoza bardzo mi pomogła, serio. Pomogła mi połączyć kropki i nazwać wiele rzeczy po imieniu, ale też uwierzyć, że mój sposób postrzegania rzeczywistości i odnajdowania się w niej nie jest patologiczny. Wiem, że dzięki diagnozie mogę być lepszą menadżerką, bo bardziej świadomą - lepiej rozumiejącą siebie, swoje zalety, wyzwania, potencjalne problemy i ich źródło. Myślę też, że pomaga mi to lepiej w ogóle rozumieć różnorodność potrzeb osób w moim zespole - nie zakładam, że wszyscy "powinni" coś tak samo lub podobnie.
Poniżej opisałam kilka elementów, które na co dzień pomagają mi realizować swoje zadania i wspierać zespół tak, żeby moje ADHD nie było przeszkodą.
Oczywiście: checklisty na wszystko
To silniejsze ode mnie! Kiedy z kimś rozmawiam lub wymieniam wiadomości na czacie i coś ustalam, to od razu wpisuję to zadanie na odpowiednią checklistę, nadaję mu priorytet oraz wpisuję termin wykonania. Dzięki temu przy dużym zespole i wielu tematach do ogarnięcia na raz, umyka mi niezwykle mało rzeczy. Wszystko mam na swoich checklistach dedykowanych poszczególnym obszarom. Każdy tydzień w poniedziałek rano zaczynam od ustalenia, co mam do zrobienia. W piątki popołudniu natomiast, zanim zamknę komputer, porządkuję checklisty według priorytetów i terminów tak, żeby poniedziałkowe planowanie było szybsze
i prostsze.
Aby nie popełniać typowego dla osób z ADHD błędu planowania za wiele na jeden dzień (to wynika z zaburzonego postrzegania czasu i moich możliwości), pomaga mi od jakiegoś czasu aplikacja Structured. Ta aplikacja dba o to, żebym nie przesadzała z zapełnianiem kalendarza, sugerując, kiedy jakiś slot czasowy powinien zostać wolny bo potrzebuję przerwy na nic nierobienie.
Zrozumienie różnorodnych konfiguracji neurologicznych
Ponieważ sama często mam i miałam niekomfortowe poczucie odmienności, doskonale wiem, jak to jest kiedy ktoś próbuje Ci wmówić, że sposób w jaki zachowują się ludzie dookoła jest normalny i jedyny właściwy. W dzieciństwie nauczyłam się, że nie trzeba siedzieć przy biurku, żeby się czegoś nauczyć - można jednocześnie chodzić, rysować lub śpiewać i to jest ok, nawet jeżeli większość dzieci chętnie siedzi w tej ławce. Uważam, że dokładnie tak samo jest w środowisku zawodowym: nie każdy będzie dobrze pracował siedząc za biurkiem osiem godzin, nie każdy będzie w stanie wytrzymać cały dzień w otoczeniu ludzi w biurze albo wręcz przeciwnie - samotnie w domu przed laptopem. Wydaje mi się też, że przyjmuje się, że sukces odniosą przede wszystkim ci, którzy świetnie się komunikują, świetnie odnajdują się w pracy zespołowej, potrafią jej przewodzić i świetnie "sprzedawać" swoje osiągnięcia. Procesy rekrutacyjne, przestrzenie biurowe i warunki pracy zostały opracowane w oparciu o ten jeden "właściwy" model. A ja będąc menadżerką chcę dostosowywać ten model do realnych potrzeb i preferencji osób, które są w moim zespole. Nie wierzę w "jeden właściwy model". Wierzę, że złożoność, różnorodność potrzeb i elastyczne rozwiązania pozwalają zwiększać zadowolenie ludzi i efektywność całych zespołów.
Dostosowuję proces rekrutacyjny do potrzeb kandydatów/kandydatek tak, żeby był maksymalnie dla nich komfortowy. Pytam często wprost o to czy wolą spotkania online czy offline, czy wolą prezentację i spotkanie z zespołem, czy indywidualne spotkania z wybranymi osobami z teamu, itp. Serio, czasem najłatwiej zapytać.
Swojemu zespołowi przypominam o tym, żeby ich kalendarze odzwierciedlały ich potrzeby w zakresie rytmu pracy. Timeboxy (zarezerwowane na pracę bloki czasowe w kalendarzu), regularne przerwy na spacer w ciągu dnia, zablokowane całe dni na “deep work”, wyłączona kamera podczas spotkań online, jeśli tak jest bardziej komfortowo danego dnia - to wszystko są małe rzeczy, które mogą bardzo dużo zmienić.
Dbam też o to, żeby cały zespół wiedział jak najwięcej o swoich wzajemnych preferencjach związanych z komunikacją i feedbackiem - każda osoba w zespole dobrowolnie wypełnia tabelę, umieszczając w niej takie informacje. Dzięki temu
w każdej chwili inne osoby z zespołu mogą sprawdzić, jak dana osoba najbardziej lubi dostawać feedback: w jakiej formie, w jakim czasie, jaki jest jej styl komunikacyjny.
Skupiam się na mocnych stronach każdej osoby w moim zespole i dostosowuję zadania, projekty i współprace do różnorodnych talentów i preferowanych kierunków rozwoju każdej osoby. Ktoś kiedyś pozwolił mi stawać się najlepszą
w tym, co najbardziej lubiłam, zamiast wyrównywać tam, gdzie nie domagam. Dzisiaj ja dzisiaj chcę wspierać osoby w moim teamie w rozwoju swoich talentów. Ostatnio zmapowaliśmy nasze talenty i wspólnie wzięliśmy udział w warsztacie poświeconym talentom Gallupa. Cały dzień koncentracji na tym, co jest w nas najlepsze. Bardzo pozytywne doświadczenie!
Nie za dużo zmian na raz!
Nie każdy ma tak samo jak ja. Wiem, że moje tempo pracy może być znacznie szybsze (szczególnie kiedy jestem w fazie hiperskupienia), że mam bardzo dużo pomysłów, które chce od razu wdrażać w życie (wysoki poziom "urgency"), lubię jak się dużo dzieje, lubię zmiany, szybko się nudzę... Ale na szczęście wiem też, że mam ADHD. Uczę się uważnie obserwować rytm pracy zespołu i dostosować swój rytm. Wprowadzanie zmian i ulepszeń oraz eksperymentowanie jest ważne i korzystne. Mam jednak świadomość, że dla wielu osób przyzwyczajenie do sprawdzonych rozwiązań i rutyn jest kluczowe dla ich efektywności, motywacji czy poczucia bezpieczeństwa. Chcę, żebyśmy spotykali się po środku. Kiedy nie wiem jak to zrobić - po prostu pytam. Opowiadam osobom z mojego zespołu
o pomysłach, które mam w głowie i wspólnie z nimi zastanawiam się czy, kiedy
i jak chcemy je wdrożyć lub przetestować. Taka partnerska współpraca przynosi najlepsze rezultaty.
Warunki dobre do uważnego słuchania
Tego nauczyłam się na studiach - uważnie słucham. Skłamałabym mówiąc, że
w ogóle nie przerywam innym. Ale dzisiaj umiem zauważyć, kiedy to robię
i odpowiednio zareagować. Staram się dostosowywać ton i tempo mówienia do osoby, z którą rozmawiam. To drobny zabieg, który wiele zmienia. Nie jest prosty, wymaga dużo skupienia, dlatego staram się nie ustawiać sobie spotkań typu 1on1
z osobami z mojego zespołu jedno po drugim. Wiem, że to najważniejsze dla mnie spotkania, dlatego dbam o to, żeby moje możliwości skupienia się na rozmówcy były maksymalne. Dodatkowo wyłączam powiadomienia z maila, wyciszam czat
i telefon. Dzięki temu mogę naprawdę słuchać i nic nie rozprasza mojej łatwo-rozpraszalnej uwagi.
Różne zadania i multitasking
Tworzenie prezentacji, obmyślanie strategii, opracowywanie planu warsztatu, załatwianie szkolenia dla zespołu, sprawdzania zaplanowanych urlopów w systemie - dużo zadań o różnym priorytecie i granulacji realizowanych w podziale na timeboxy. U mnie taka strategia działa najlepiej. Nie nudzę się, przez co jestem maksymalnie efektywna w realizacji tych zadań i wkładam w nie serce. Ważny jest dobór zróżnicowanych zadań i nadanie im odpowiedniej struktury. Najbardziej wymagające długiego skupienia, żmudne zadania zawsze zostawiam na drugą połowę dnia w pracy. Zadania wymagające największej kreatywności
i pomysłowości realizuję między godziną 10.00 a 12.00.
Mentor i terapeuta
Ponieważ wypracowałam bardzo dużo strategii związanych z zarządzaniem swoją pracą i sobą w czasie, jestem często odbierana jako osoba stanowcza, asertywna, dobrze zorganizowana i racjonalna. To wszystko prawda. Ale jest też druga strona: ekstremalnie emocjonalna, często myśląca natrętnie w kółko o jakiejś jednej sytuacji “w której mogłam coś zrobić lepiej”, z silnym syndromem oszustki, poczuciem wyobcowania, pracująca ponad miarę, żeby cały czas udowadniać swoją wartość. To też ja. I właśnie dlatego stale korzystam ze wsparcia mentorów
i terapeuty oraz pytam swoich przełożonych o feedback. Dzięki takiemu wsparciu mogę dostrzegać swoje błędy poznawcze, bardziej obiektywnie oceniać wydarzenia, korygować swoje błędy i dostrzegać pozytywne rezultaty tego co robię. To dzięki takiemu regularnemu wsparciu mogę stawać się nie tylko lepszym menadżerem, ale w ogóle lepszym, spokojniejszym, bardziej świadomym człowiekiem.
Treningi, hobby, wyzwania po pracy
Żeby być dobrą menadżerką, muszę dbać o równowagę swoją własną. Mam tendencję do hiperskupienia i przepracowywania się bo nie umiem przerwać wykonywania czynności w odpowiednim momencie. Zazwyczaj kończę kiedy już jest za późno, czyli kiedy jestem przemęczona tak bardzo, że nie mogę normalnie funkcjonować. Życie od wypalenia do wypalenia nie pozwala wspierać efektywnie zespołu. Dlatego szczególnie ważne jest, żebym dbała o siebie. Mam na to kilka sposobów, które u mnie się sprawdzają:
Regularne treningi - używam aplikacji. mobilnych, ktore pomagają mi się zmotywować i dzielą treningi na mniejsze, ale częstsze i to jedyny sposób na regularne ćwiczenia, serio.
Fotografia uliczna - realizowanie tego hobby zmusza mnie do wstania od komputera i wyjścia z domu.
Muzyka - zwłaszcza ta z płyt winylowych, muzyka, która silnie działa na moje emocje i dzięki temu pomaga mi w dekompresji.
Pies (z problemami 😅) - serio. Odkąd przygarnęliśmy ze schroniska psa, który ma problemy behawioralne i wymaga dużo uwagi i pracy, to moje życie stało się lepsze i zdrowsze. Nie jest łatwo, bo to przypadek trudny, ale mam wyzwanie
i misję poza pracą. Pies musi wyjść do lasu albo na plażę, musi iść do lekarza, zrobić trening, dostać leki. Muszę więc i ja przerwać swoją pracę, żeby o psa zadbać.
Wolontariat i inicjatywy dodatkowe - ale bez związku z pracą, potrzeba angażowania się w tematy i aktywności, które zapewniają poczucie sensu i wpływu na ważne dla mnie elementy rzeczywistości, to bardzo dobrze robi mojej głowie i emocjom. Kiedyś był to Kolektyw Rzeczywiste Doświadczenia, dzisiaj jest to wolontariat w schronisku dla bezdomnych zwierząt w Sopocie.
Studia skupione na temacie neuroróżnorodności
W 2023 roku skończylam studia podyplomowe skupione na temacie neuroróżnorodności w miejscu pracy na SWPS. Pierwsze takie studia w Polsce. Nie spełniły one do końca moich oczekiwań pod względem organizacji, ale dzięki nim z pewnością mniej po omacku poruszam się w świecie różnorodnych konfiguracji neurologicznych.